"Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie." - Jan Twardowski
Paryż, 12 grudzień 2011r.
Godzina 01:48.
Weszła przez frontowe drzwi, w dłoni trzymając klucze. Była przerażona. Jej serce biło jak oszalałe, a łzy w oczach już całkowicie zamgliły jej widoczność. Z trudem zamknęła się od środka i upadła na kolana, łkając cicho. Starała się nie myśleć o tym co ją spotkało, wypierała z głowy wszystkie myśli, postępując prawie jak robot: bez uczuć i automatycznie. Jej beżowy płaszcz był cały podarty, podobnie jak czarne spodnie. Bluzki nie miała w ogóle. Zsunęła z siebie odzież wierzchnią, całe jej ciało było poobijane, stanik naderwany i brudny, a sińce na nadgarstkach uzupełniały krwawe ślady. Z trudem doczołgała się do łazienki, w której zwróciła całą zawartość swoje żołądka. Jęknęła głośno i podbierając się na muszli klozetowej stanęła na prostych nogach. Rozebrawszy się do naga, włożyła ubrania do worka, a ona sama weszła do wanny. Nie chciała na siebie patrzeć w lustrze, bo wiedziała, że to skończyło by się kolejnymi wymiotami. Zerknęła w dół. Po jej nogach spływała krew, włosy były zakurzone, a usta nabrzmiałe i poranione. W jej włosach zostały jeszcze resztki spermy, wymieszanej z błotem i krwią. Zapłakała głośno, nie mając siły odkręcić wody. Czemu to spotkało właśnie ją? Dlaczego szef wypuścił ją z pracy, godzinę przed czasem. Przecież gdyby została, to.. Do łazienki ktoś zapukał. Otworzyła oczy szerzej, a jej ciało zastygło w bezruchu, ze strachu. Była sparaliżowana, myślała, że to on.
- Maya, to Ty? Maya, co się dzieje? - Usłyszała kobiecy głos, a jej ciało zrelaksowało się nieco. Zupełnie zapomniała o Rosalie. Zamiast jej odpowiedzieć, z jej gardła wydobył się kolejny szloch. Rose nie czekając na pozwolenie, weszła do środka, a widok, który zastała sparaliżował ją kompletnie.
- Z...Zgwałcili m-mnie-e - wyjąkała, a jej ciało odmówiło posłuszeństwa. Ostatnie co pamięta, to jej przyjaciółka stojąca w drzwiach, która nagle zrywa się ku niej.
Ponad rok później, 12:30.
Paryż.
"Kochanie wróciłam" - pomyślała Maya, przekraczając próg mieszkania. Nie było jej tu miesiąc, a teraz... Specjalnie wróciła wcześniej, by zrobić niespodziankę współlokatorom i jej drugiej połówce. Swe kroki automatycznie skierowała do ich wspólnej sypialni, a tam zastała jego i ją... Pieprzących się, w ich wspólnym łóżku... Krzyczących w uniesieniu swoje imiona. Minęła dopiero dłuższa chwila, nim zorientowali się, że stoi w drzwiach.
~* ~
Prolog za nami.
Rozdział pierwszy myślę, że pojawi się na dniach, bo ten prolog to tylko taka jakby mini zapowiedź. Liczę na komentarze, całuje i do przeczytania. Zajrzyjcie do zakładki "bohaterowie".
O, to Ty :D Dopiero teraz spojrzałam na nick xD
OdpowiedzUsuńCiekawy prolog. Choć gwałt, i potem jeszcze zdrada... No nie jest to najprzyjemniejszy początek. Widzę, że bohaterka już na starcie dostaje nieźle po dupie... Ale mam nadzieję, że to tylko na początku by potem mogło być już tylko lepiej! ;)
No nic, czekam na ciąg dalszy bo na razie niewiele mogę rzec ;) Pozdrawiam ;**
powiem tak: jak na pierwszy raz jest całkiem nieźle, dostrzegam potencjał :) więcej opisów by się przydało, więcej emocji. trzymam kciuki i czekam na kolejne części :)
OdpowiedzUsuńNieciekawe zdarzenia się tutaj potoczyły, osobiście pewnie wpadłaby ma jakąś głęboką depresje. Ale nie Maya, ona jest silna da sobie radę.
OdpowiedzUsuńSkoro jesteśmy razem na betowaniu, uznałam, iż byłoby grzeczne zacząć komentować blogi innych, poza tym zaciekawiłaś mnie strasznie :D No to zaczynam od początku. Uwielbiam takie prologi - fragmencik historii, który chwyta za serce. Takie wydarzenia z pewnością wpływają głębiej na psychikę.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie na tyle, że idę przeczytać i skomentować resztę :D Masz nowego czytelnika <:
Zapowiada sie ciekawie :D
OdpowiedzUsuńJestem, nadrabiam i już po prologu mogę stwierdzić, że mi się podoba. Najpierw gwałt, potem zdrada... Jeśli bohaterka to wytrzymała, jestem pod wielkim wrażeniem jej siły psychicznej. Oby tylko była silna, bo jeśli nie, będzie bardzo źle. Przechodzę dalej.
OdpowiedzUsuń